Zdarzyło Wam się
kiedyś odebrać dzwoniący telefon między godziną drugą, a trzecią w nocy? Mnie
tak. Było to dosyć niedawno... Wyrwany w środku snu, podbiegłem do słuchawki i
jak kultura nakazała przedstawiłem się: "Halo! Witam! Nazywam się Cytryn. Prowadzę kanał
PojeGrani i mam jedno pytanie. Dlaczego dzwonicie do mnie o takiej godzinie?!
Normalni ludzie przecież śpią!"
"Właśnie o to chodzi, proszę Pana. Twoje zadanie jest
proste. Podjedź pod piąty budynek na ulicy Wyspiańskiego i w tym miejscu napisz
recenzję Hotline Miami. Niezależnej gry wydanej w 2012 roku na komputery
osobiste oraz konsole PlayStation 3 i Vita. Twoja praca zostanie
wynagrodzona." - odpowiedział przez telefon jakiś facet z niskim głosem.
"Nie będę wykonywał jakiegoś głupiego zadania, od
nieznajomego! Halo!? Czy ktoś mnie słyszy?" - jednak okazało się, że mówię
do siebie. Olałem to i udałem się do łóżka. Nie potrafiłem zasnąć, walczyłem z
różnymi myślami, jak: "dlaczego zostałem do tego wybrany?" oraz
"co się stanie jeżeli tego nie zrobię?". Po dłuższym namyśle, wyskoczyłem
spod pierzyny i wskoczyłem w ubrania. Wsiadłem do samochodu i pojechałem we wskazany
adres. Czekało tam na mnie trzech gości ubranych w gumowe maski, a na środku
ciemnego pomieszczenia stał laptop.
"Pamiętaj! My Ci nic nie karzemy! Widzisz tego gościa w
masce tygrysa? Trzyma on gaz rurkę, którą możesz oberwać gdy
nie wykonasz powierzonego Ci zadania." - powiedział mi mężczyzna, który
paradował w masce kurczaka. Wystraszony usiadłem przy komputerze i zacząłem
pisać tekst. Nie wiedziałem jednak jak zacząć. Cały czas nerwowo rozglądałem
się wokoło i szukałem jakiegoś rozwiązania mojego problemu.
"Mogę zmienić zadanie? Chyba nie jestem w stanie
napisać tej recenzji." - zapytałem szefa KFC.
"Chyba da się rozwiązać ten problem. Udaj się w podany
adres i pomóż opiekunce zapanować nad nieznośnymi ludźmi. Ok?" - tym razem
zadanie otrzymałem od siedzącego obok Pana Sowy. Gość w masce konia, cały czas się mnie bacznie przyglądał. Jego wzrok, wywoływał u mnie gęsią skórkę.
Przyjąłem nowe wyzwanie i ruszyłem. Ponownie wsiadłem do samochodu i udałem się
na wycieczkę.
Po dojechaniu na
miejsce, moim oczom ukazał się spory apartament otoczony gromadą strażników.
Nakazano mi zrobić porządek... Nie wiem dlaczego, ale założyłem maskę, która
dodała mi sił. Mogłem zabijać oponentów uderzając ich drzwiami. Maska sprawiała,
że czułem się wolny i razem z patykiem w ręku mogłem uspokajać niegrzecznych
ludzi. Gdy zdawało mi się, że jestem nieśmiertelny, jeden z oponentów uderzył
mnie swoim patykiem. Zginąłem! Myślałem, że nastąpił koniec i będę mógł już
zapomnieć o pisaniu recenzji Hotline Miami. Jednak dosłownie za parę chwil,
ponownie stałem z maską przed domem i zacząłem planować sobie swoje "uspokajanie".
Odkryłem, że mogę ponieść śmierć od jednego obrażenia, tak sam o jak moi
oponenci, więc motywowało mnie to do bardziej precyzyjnego wykonywania zadania.
Po setnej próbie, udało mi się. Zmęczony ciągłym odradzeniem się, obraz przed
moimi oczami zaczął się zmieniać. Przestałem widzieć ostro. Cały świat
wyglądał, jakby był stworzony z kilu pikseli na krzyż, a ostre i ciągle
zmieniające się kolory, powoli doprowadzały mnie do ataku epilepsji fotogennej.
Zacząłem słyszeć muzykę, która siedziała w moich najgłębszych i najbardziej
odległych zakamarkach umysłu. Sami posłuchajcie.
Psychodeliczna nuta i
pikselowa grafika, uczyniły z tego zadania obraz widziany przez Johan Lennona,
podczas śpiewania "Lucy in The Sky with Damonds". Mnie to w ogóle nie
przeszkadzało, a jedynie tworzyło jedno z najbardziej klimatycznych wyzwań
mojego życia.
Gdy patyk zaczął mnie
nudzić, postanowiłem zmienić swój oręż na coś bardziej uspokajającego. W pewnym
pomieszczeniu znalazłem karabin, który wydał mi się bardzo śmiercio... znaczy uspokajającym
przedmiotem, ale jeden strzał przyciągnął uwagę stojących w pomieszczeniu obok
strażników i musiałem ponownie przystępować do tego zadania. Jednak leżąca tuż
obok katana zamieniła mnie w ostatniego samuraja, przez co po cichu mogłem
brnąć w stronę końca misji. Gdy zacząłem widzieć jeszcze bardziej pikselowo,
a muzyka stawała się coraz głośniejsza, okazało sie, że uspokoiłem wszystkie
istoty w apartamencie. Zadanie wydawało się dosyć trudne, jednak po wielu
próbach i taktycznym obmyśleniu działania wydawało się proste i dosyć szybkie.
Jeżeli zdarzyłoby mi się ponowne podejście, wykonałbym je o wiele szybciej.
Mogę posunąć się do stwierdzenia, że nawet w kilka minut. Gdy zdjąłem maskę,
okazało się, że wykonałem bardzo brutalne zadanie. Krew spływała po ścianach, a
rozwalone czaszki przeciwników ułożone były w rzędzie przy każdej ścianie. Nie
przypuszczałem, że to może być aż tak krwawe zadanie. Mimo pikseli, było to
jedno z najbardziej brutalnych wyzwań 2012 roku. Taki Manhunt oglądany z kamerą
znad głowy. Spanikowany, pobiegłem do samochodu i wróciłem do bazy.
Po drodze wstąpiłem
do pizzeri, aby napić się wody. Sprzedawca wyglądał dosyć znajomo. Chyba mnie z
kimś pomylił i wręczył mi picie za darmo. Ponarzekał trochę na jakiegoś
mordercę, grasującego w okolicy i skomentował ostatni mecz piłkarski. Gdy
przyjechałem do ciemnej bazy, Kurczak, Koń i Sowa nadal siedzieli w swoich
fotelach.
"Nieźle Ci poszło! Otrzymujesz za tą misję A+. W
sumie mamy dla Ciebie dziewiętnaście rozdziałów i każdy z nich zostanie poddany
ocenie." - powiedzieli mi popaprańcy w gumowych maskach. Ja podszedłem do
monitora i zobaczyłem, że w edytorze teksu, zaczynał pojawiać się tekst
recenzji, którą miałem napisać. Nogi zaczęły mi drżeć ze strachu.
"Co się dzieje?" - powiedziałem sobie w myślach
"Nie wiem jak Ty Cytrynie, ale ja bym wrócił do domu
aby się wyspać." - odezwał się Koń.
Postąpiłem według
jego rad, pobiegłem do samochodu i pojechałem w stronę mojego domu, aby
zregenerować siły i dojść do siebie po tej dosyć dziwnej nocy.
Następnego ranka,
obudził mnie ponownie dzwoniący telefon. Bałem się go odebrać, ale mimo
wewnętrznego strachu nacisnąłem zieloną słuchawkę.
"Hhh...Halo?!" - zapytałem drżącym głosem.
"Witaj ponownie Cytrynie. Ostatnio drużyna piłkarska ma
problem na meczach. Czy możesz podjechać na ich najbliższe zawody i pomóc
polepszyć wyniki?" - ponownie przemówił do mnie ten straszny głos.
"Nie! Zostawcie mnie w spokoju!" - krzyknąłem i
rzuciłem telefonem o ścianę. W tym momencie, usłyszałem znajome wołanie... "Cytryn!
Cytryn!" Pokrzykiwanie stawało się coraz wyraźniejsze... "Obudź się!
Masz do napisania recenzję!" Nagle podniosłem się z biurka, przetarłem
oczy i rozejrzałem się wokoło. Koło mnie stał Waluś, przypominający, że mam do
napisania recenzję Hotline Miami. Okazało się, że zasnąłem podczas zgrywania
obrazu z gry do recenzji w 49 sekund, do której link znajduje się poniżej.
Nie myślcie sobie, że
Miami mnie znudziło. Gra jest po prostu świetna. Rewelacyjna muzyka,
klimatyczna grafika, rodem z gier z lat 80 XX wieku.(W tym czasie też jest
osadzony ten tytuł).Gdy zminimalizowałem grę i otwarłem edytor tekstu,
zobaczyłem fragment opisu pewnego zadania z Hotline Miami, który okazał mi się
dosyć znany... Bardzo dobrze znany... Szybko chwyciłem, telefon i przejrzałem
ostatnie połączenia. Dzwonił do mnie pewien numer prywatny o godzinie 2.30. Czy zdarzenia z ostatniej nocy były jedynie
snem, czy może nadal jestem w krainie Orfeusza... A Ty drogi czytelniku. Lepiej
zastanów się, co robiłeś ostatniej nocy i sprawdź ostatnie połączenia na swoim
telefonie. Przeszukaj szafy pod kątem gumowych masek i leć do miejsca gdzie
trzymasz różne przedmioty i zastanów się ponownie... Czy grałeś w Hotline
Miami? 2 maski konia na 2 śledziony, to ocena, po której bez zastanowienia
powinieneś zagrać w jedną z najczęściej nagradzanych gier z 2012 roku. Do przeczytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz