niedziela, 23 marca 2014

Metalowe Solidne Demo V: Całkiem Dobra Gra

                Obiecywano mi otwartą skradankę TPP. Niektórzy przekreślili ten tytuł na samym początku, gdy dowiedzieli się ile czasu zajmie ukończenie głównego wątku. Ja mimo wszystko jako oddany fan serii złożyłem zamówienie przedpremierowe licząc na to, że Hideo i tym razem mnie nie zawiedzie. Nadszedł czas, aby zadać sobie podstawowe pytanie:  "Z czym jeść Metal Gear Solid V: Ground Zeroes?"
                Cześć Wszystkim, nazywam się Cytryn z kanału PojeGrani i chciałbym Wam przedstawić Johna, który woli jak mówi się do niego Snake, albo Big Boss. Jest on głównym bohaterem omawianego dzisiaj Meta Gear Solid V: Ground Zeroes i jeżeli nie słyszałeś o klanie Snake'ów, to chciałbym Ci go terasz szybko przedstawić. Zapraszam!

                Snake, zostaje wysłany na ratunek Chicko oraz Paz przetrzymywanych w bazie XOF, czyli jego kompanów z poprzedniej części tytułowanej Peace Walkera, której znajomość jest wymagana, jeżeli chcesz się pokapować o co biega w MGS V. Ground Zeroes, jest szybką przygodą, która weźmie Ci z życia godzinę lub pół, w zależności jaki styl rozgrywki obrałeś. Preferowanym sposobem na ukończenie gry jest ciche skradanie i omijanie przeciwników, które potrafi znacznie przedłużyć zabawę, nawet do 2 godzin.  Jeżeli jednak obudzisz w sobie Rambo i chcesz pozabijać wszystkich przeciwników, którzy podpadli Ci przez krzywe spojrzenie, to czeka Cię tzw. szybki szpil, trwający tylko kilka minut. Tak, tylko kilka minut.
                Ground Zeroes, to prolog do Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. Zabieg ten jest znany weteranom poprzedniej części, ponieważ Sons of Liberty oraz Snake Eater posiadały "wbudowane" prologi, które były integralną częścią gry, a niesprzedawanym osobno demem technologicznym. Autorzy od samego początku zapowiadali, że najnowsza część wprowadzi ogromne zmiany gatunkowe oraz obiecywali, że najnowszy Metal Gear będzie grą przystosowaną na nową generację.
                MGSy to nie tasiemce wydawane co roku, które różnią się od siebie jedynie numerkiem w tytule, tak jak to jest obecne w bijących rekordy sprzedaży słynnych FPSach. Ground Zeroes, to skradanka TPP z otwartym światem. Brzmi dosyć dziwnie, ja nie potrafiłem sobie wyobrazić Snake'a niepodążającego po sznurku w stronę końca zadania. Jest to krok w dobrym kierunku, ponieważ nawet to marne zadanie główne można ukończyć na kilka różnych sposobów. Gra przez to stała się bardziej ciekawa i zachęca gracza do ponownego ukończenia misji.  Sam skończyłem główne zadanie cztery razy, aby inaczej je poprowadzić, ponieważ za każdym ponownym uruchomieniem gry, strażnicy obierają inne ścieżki patroli, przez co gracz nie jest w stanie się nauczyć dróg przeciwników. W tym celu w grze zagościło znane, np. z Far Cry 3 zaznaczanie przeciwników na mapie. Wystarczy skupić się na oponencie przez jakiś czas, a nad jego głową, będzie widniała czerwona strzałka, która wskaże jego położenie na żywo podczas gry oraz na mapie świata. Można również przesłuchać strażnika, w celu wyciągnięcia od niego informacji o pobliskich patrolach lub położenia najbliższych składów z amunicją. Dodatek ten zastępuje minimapę, która w tej części nie występuje. Oczywiście pamiętano również o hardcorowych graczach, którzy wolą utrudniać sobie zabawę i umożliwiono im wyłączenie tego wspomagania.  Miłym dodatkiem jest również możliwość wykorzystania urządzenia mobilnego jako mapy świata, dzięki temu gracz nie będzie zmuszony do otwierania mapy oraz narażenia się na wykrycie. Kolejnym ułatwieniem może okazać się, tzw. refleks mode. Polega on na chwilowym spowolnieniu czasu, w momencie wykrycia Snake'a i umożliwieniu graczowi wyciagnięcie broni z kabury i unieszkodliwienie przeciwnika, aby nie ostrzegł swoich kumpli. Podobnie i tym razem, to ułatwienie można wyłączyć, jeżeli nie chcesz, aby gra przechodziła się sama. 

                Wcześniej wspomniałem o otwartości świata, Snake może wsiadać do różnego rodzaju pojazdów, takich jak samochody lub czołgi, aby siać zniszczenie lub uniknąć zdarcia podeszwy butów. W każdej chwili Wąż może wezwać helikopter, który przyleci w wyznaczone lądowisko, aby przetransportować Big Bossa, do innego miejsca na mapie lub zrezygnować z zadania. Oczywiście, jeżeli wezwiesz helikopter podczas gorącej akcji, narazisz go na zestrzelenie, co za skutkuje niższym wynikiem końcowym misji.  Ground Zeroes to nie tylko jedna misja główna. Po przejściu wątku głównego, dowiedziałem się, że mam ukończone tylko 10% całej gry. GZ, to również pięć misji dodatkowych, które są różnymi zadaniami odbywającymi się na terenie bazy XOF o różnych porach dnia i nocy. W pewnej gracz jest zmuszony do ratunku agenta, natomiast w ekskluzywnej misji dostępnej jedynie na konsole Sony, Snake ma odegrać charakterystyczne scenki z pierwszej części przygód Meta Gear Solid. Posiadacze Xboxów, wcielą się w Raidea i w wykonają jakieś specjalne zadanie. Najciekawszą nowością w serii jest publikowanie wyników końcowych za wykonane zadanie oraz mierzenie się czasowo w poszczególnych misjach. Jeżeli jesteś posiadaczem tej gry i masz  jakiegoś dziwnego znajomego, który kupił Ground Zeroes, to możesz zobaczyć jego statystyki zadań, w których odnajdziesz takie ciekawostki, jak miejsca w których został wykryty lub ilu przeciwników zabił i ilu oznaczył przy pomocy lornetki.

                Powraca system rekrutacji żołnierzy. Tym razem Snake nie posiada baloników, dzięki którym transportuje więźniów do swojej bazy. Twórcy postanowili na realizm i teraz należy samodzielnie przenieść kandydata na najemnika do wezwanego wcześniej helikoptera. Pomocny może okazać się sprint, którego nauczył się Big Boss. Tak moi drodzy! Snake nareszcie nauczył się szybko biegać. Kocham rewolucyjne zmiany. Warto zwrócić uwagę na posiadany ekwipunek. Targając na swoich plecach wyrzutnię rakiet oraz przypięty do swojego boku karabin szturmowy, Snake będzie biegającą grzechotką, przyciągającą uwagę stojących nie opodal strażników. Twórcy postawili na różnorodność, dlatego każdy oponent różni się od siebie wyglądem. Zostało to wykorzystanie przy jednaj z misji dodatkowej, w której Snake, ma zlikwidować wyznaczony cel, mając jedynie jego zdjęcie oraz orientacyjne miejsce jego przebywania.
                Gra działa na silniku Fox Engine, który jest stworzony z myślą o nowej generacji konsol. Jego moc mogliście zobaczyć w najnowszym PESie, jednak w MGS:GZ daje z siebie wszystko. Ukończyłem Ground Zeroes na PS3 i mogę powiedzieć, że gra na konsolach starej generacji wygląda przepięknie. Na twarzach bohaterów można dostrzec masę szczegółów, a zmienne warunki atmosferyczne oraz cykl dnia i nocy tworzy z tej gry jeden z piękniejszych tytułów starej generacji. Moc drzemiącą w tym silniku można dostrzec podczas przerywników filmowych, których w tej części MGSa jest dosyć mało, porównując ich stężenie na minutę z poprzednimi częściami serii. Metal Gear Solid słynie ze znakomitego udźwiękowienia, tym razem gra też stawia wysoko poprzeczkę konkurencji. W grze usłyszmy tylko jeden kawałek, jest to "Here's to you" w wykonaniu Joan Baez oraz słynnego Ennio Morricone ( mistrza muzyki filmowej), który wprost idealnie oddaje klimat tej produkcji. 

                Zmianą na minus może okazać się dla większości fanów serii zmiana aktora podkładającego głos głównemu bohaterowi. W roli Big Bossa wcielił się Keifer Sutherland, aktor znany z serialu 24 godziny. Może to być cios w serce dla osób zakochanych w głosie Davida Haytera :(
                Tak prezentuje się cały Metal Gear Solid V: Ground Zeroes. Płatny, kilku minutowy prolog do The Phantom Paina, po który wielcy fani serii już sięgnęli i wrócą do niego nie raz, chwaląc się swoimi wynikami w wąskiej grupie maniaków MGSa. Tytuł ten jest przepełniony różnymi przedłużaczami czasu, na znajdźkach zaczynając, a na misjach dodatkowych kończąc. Gra na pewno nie sprawi radości niewtajemniczonym, tylko zdziwi ich, że są tacy ludzie, którzy kupują wersje demo gry. Tytuł ten to graficzny hit i nawet, jeżeli w grach obchodzi Cię tylko grafika, to po drastycznym spadku ceny gry na pewno ją kupisz. Ja nie żałuję wydanych pieniędzy i pozwolicie, że wrócę do bazy XOF bijąc kolejne rekordy w zadaniach pobocznych oraz misji Ground Zeroes. Dzięki za uwagę, trzymajcie się i nie puszczajcie. Cześć!

To był prolog do recenzji Metal Gear Solid V: The Phantom Pain

środa, 5 marca 2014

[+18]Hotline Miami - recenzja


Zdarzyło Wam się kiedyś odebrać dzwoniący telefon między godziną drugą, a trzecią w nocy? Mnie tak. Było to dosyć niedawno... Wyrwany w środku snu, podbiegłem do słuchawki i jak kultura nakazała przedstawiłem się: "Halo! Witam! Nazywam się Cytryn. Prowadzę kanał PojeGrani i mam jedno pytanie. Dlaczego dzwonicie do mnie o takiej godzinie?! Normalni ludzie przecież śpią!"
"Właśnie o to chodzi, proszę Pana. Twoje zadanie jest proste. Podjedź pod piąty budynek na ulicy Wyspiańskiego i w tym miejscu napisz recenzję Hotline Miami. Niezależnej gry wydanej w 2012 roku na komputery osobiste oraz konsole PlayStation 3 i Vita. Twoja praca zostanie wynagrodzona." - odpowiedział przez telefon jakiś facet z niskim głosem.
"Nie będę wykonywał jakiegoś głupiego zadania, od nieznajomego! Halo!? Czy ktoś mnie słyszy?" - jednak okazało się, że mówię do siebie. Olałem to i udałem się do łóżka. Nie potrafiłem zasnąć, walczyłem z różnymi myślami, jak: "dlaczego zostałem do tego wybrany?" oraz "co się stanie jeżeli tego nie zrobię?". Po dłuższym namyśle, wyskoczyłem spod pierzyny i wskoczyłem w ubrania. Wsiadłem do samochodu i pojechałem we wskazany adres. Czekało tam na mnie trzech gości ubranych w gumowe maski, a na środku ciemnego pomieszczenia stał laptop.
"Pamiętaj! My Ci nic nie karzemy! Widzisz tego gościa w masce tygrysa? Trzyma on gaz rurkę, którą możesz oberwać gdy nie wykonasz powierzonego Ci zadania." - powiedział mi mężczyzna, który paradował w masce kurczaka. Wystraszony usiadłem przy komputerze i zacząłem pisać tekst. Nie wiedziałem jednak jak zacząć. Cały czas nerwowo rozglądałem się wokoło i szukałem jakiegoś rozwiązania mojego problemu.
"Mogę zmienić zadanie? Chyba nie jestem w stanie napisać tej recenzji." - zapytałem szefa KFC.
"Chyba da się rozwiązać ten problem. Udaj się w podany adres i pomóż opiekunce zapanować nad nieznośnymi ludźmi. Ok?" - tym razem zadanie otrzymałem od siedzącego obok Pana Sowy. Gość w masce konia, cały czas się mnie bacznie przyglądał. Jego wzrok, wywoływał u mnie gęsią skórkę. Przyjąłem nowe wyzwanie i ruszyłem. Ponownie wsiadłem do samochodu i udałem się na wycieczkę.

 Po dojechaniu na miejsce, moim oczom ukazał się spory apartament otoczony gromadą strażników. Nakazano mi zrobić porządek... Nie wiem dlaczego, ale założyłem maskę, która dodała mi sił. Mogłem zabijać oponentów uderzając ich drzwiami. Maska sprawiała, że czułem się wolny i razem z patykiem w ręku mogłem uspokajać niegrzecznych ludzi. Gdy zdawało mi się, że jestem nieśmiertelny, jeden z oponentów uderzył mnie swoim patykiem. Zginąłem! Myślałem, że nastąpił koniec i będę mógł już zapomnieć o pisaniu recenzji Hotline Miami. Jednak dosłownie za parę chwil, ponownie stałem z maską przed domem i zacząłem planować sobie swoje "uspokajanie". Odkryłem, że mogę ponieść śmierć od jednego obrażenia, tak sam o jak moi oponenci, więc motywowało mnie to do bardziej precyzyjnego wykonywania zadania. Po setnej próbie, udało mi się. Zmęczony ciągłym odradzeniem się, obraz przed moimi oczami zaczął się zmieniać. Przestałem widzieć ostro. Cały świat wyglądał, jakby był stworzony z kilu pikseli na krzyż, a ostre i ciągle zmieniające się kolory, powoli doprowadzały mnie do ataku epilepsji fotogennej. Zacząłem słyszeć muzykę, która siedziała w moich najgłębszych i najbardziej odległych zakamarkach umysłu. Sami posłuchajcie.

 Psychodeliczna nuta i pikselowa grafika, uczyniły z tego zadania obraz widziany przez Johan Lennona, podczas śpiewania "Lucy in The Sky with Damonds". Mnie to w ogóle nie przeszkadzało, a jedynie tworzyło jedno z najbardziej klimatycznych wyzwań mojego życia.
 Gdy patyk zaczął mnie nudzić, postanowiłem zmienić swój oręż na coś bardziej uspokajającego. W pewnym pomieszczeniu znalazłem karabin, który wydał mi się bardzo śmiercio... znaczy uspokajającym przedmiotem, ale jeden strzał przyciągnął uwagę stojących w pomieszczeniu obok strażników i musiałem ponownie przystępować do tego zadania. Jednak leżąca tuż obok katana zamieniła mnie w ostatniego samuraja, przez co po cichu mogłem brnąć w stronę końca misji. Gdy zacząłem widzieć jeszcze bardziej pikselowo, a muzyka stawała się coraz głośniejsza, okazało sie, że uspokoiłem wszystkie istoty w apartamencie. Zadanie wydawało się dosyć trudne, jednak po wielu próbach i taktycznym obmyśleniu działania wydawało się proste i dosyć szybkie. Jeżeli zdarzyłoby mi się ponowne podejście, wykonałbym je o wiele szybciej. Mogę posunąć się do stwierdzenia, że nawet w kilka minut. Gdy zdjąłem maskę, okazało się, że wykonałem bardzo brutalne zadanie. Krew spływała po ścianach, a rozwalone czaszki przeciwników ułożone były w rzędzie przy każdej ścianie. Nie przypuszczałem, że to może być aż tak krwawe zadanie. Mimo pikseli, było to jedno z najbardziej brutalnych wyzwań 2012 roku. Taki Manhunt oglądany z kamerą znad głowy. Spanikowany, pobiegłem do samochodu i wróciłem do bazy.
 Po drodze wstąpiłem do pizzeri, aby napić się wody. Sprzedawca wyglądał dosyć znajomo. Chyba mnie z kimś pomylił i wręczył mi picie za darmo. Ponarzekał trochę na jakiegoś mordercę, grasującego w okolicy i skomentował ostatni mecz piłkarski. Gdy przyjechałem do ciemnej bazy, Kurczak, Koń i Sowa nadal siedzieli w swoich fotelach.

"Nieźle Ci poszło! Otrzymujesz za tą misję A+. W sumie mamy dla Ciebie dziewiętnaście rozdziałów i każdy z nich zostanie poddany ocenie." - powiedzieli mi popaprańcy w gumowych maskach. Ja podszedłem do monitora i zobaczyłem, że w edytorze teksu, zaczynał pojawiać się tekst recenzji, którą miałem napisać. Nogi zaczęły mi drżeć ze strachu.
"Co się dzieje?" - powiedziałem sobie w myślach
"Nie wiem jak Ty Cytrynie, ale ja bym wrócił do domu aby się wyspać." - odezwał się Koń.
 Postąpiłem według jego rad, pobiegłem do samochodu i pojechałem w stronę mojego domu, aby zregenerować siły i dojść do siebie po tej dosyć dziwnej nocy.
 Następnego ranka, obudził mnie ponownie dzwoniący telefon. Bałem się go odebrać, ale mimo wewnętrznego strachu nacisnąłem zieloną słuchawkę.
"Hhh...Halo?!" - zapytałem drżącym głosem.
"Witaj ponownie Cytrynie. Ostatnio drużyna piłkarska ma problem na meczach. Czy możesz podjechać na ich najbliższe zawody i pomóc polepszyć wyniki?" - ponownie przemówił do mnie ten straszny głos.
"Nie! Zostawcie mnie w spokoju!" - krzyknąłem i rzuciłem telefonem o ścianę. W tym momencie, usłyszałem znajome wołanie... "Cytryn! Cytryn!" Pokrzykiwanie stawało się coraz wyraźniejsze... "Obudź się! Masz do napisania recenzję!" Nagle podniosłem się z biurka, przetarłem oczy i rozejrzałem się wokoło. Koło mnie stał Waluś, przypominający, że mam do napisania recenzję Hotline Miami. Okazało się, że zasnąłem podczas zgrywania obrazu z gry do recenzji w 49 sekund, do której link znajduje się poniżej.




 Nie myślcie sobie, że Miami mnie znudziło. Gra jest po prostu świetna. Rewelacyjna muzyka, klimatyczna grafika, rodem z gier z lat 80 XX wieku.(W tym czasie też jest osadzony ten tytuł).Gdy zminimalizowałem grę i otwarłem edytor tekstu, zobaczyłem fragment opisu pewnego zadania z Hotline Miami, który okazał mi się dosyć znany... Bardzo dobrze znany... Szybko chwyciłem, telefon i przejrzałem ostatnie połączenia. Dzwonił do mnie pewien numer prywatny o godzinie 2.30.  Czy zdarzenia z ostatniej nocy były jedynie snem, czy może nadal jestem w krainie Orfeusza... A Ty drogi czytelniku. Lepiej zastanów się, co robiłeś ostatniej nocy i sprawdź ostatnie połączenia na swoim telefonie. Przeszukaj szafy pod kątem gumowych masek i leć do miejsca gdzie trzymasz różne przedmioty i zastanów się ponownie... Czy grałeś w Hotline Miami? 2 maski konia na 2 śledziony, to ocena, po której bez zastanowienia powinieneś zagrać w jedną z najczęściej nagradzanych gier z 2012 roku.  Do przeczytania!